Z miłości do fotografii - rozmawiamy z Gosią Stępień.
Gosia Stępień i Maciej Służenko - prywatnie partnerzy, zawodowo fotografowie oraz właściciele studia fotograficznego Mint Light Studio. Podczas realizacji sesji fotograficznej każdy z nich widzi coś innego i to jest piękne, wspólnie się uzupełniają. Wchodząc do ich studia, masz wrażenie, że to starzy dobrzy znajomi, którzy zaopiekują się Tobą bez słów.
Spotkałyśmy się z Gosią zupełnie spontanicznie w małej wrocławskiej kawiarence położonej w jednej z uliczek starego miasta Wrocławia. Przy lampce wina i wegańskich przystawkach. Rozmawiałyśmy o pasji życia, wartościach, ludziach, i o tym, że marzenia trzeba spełniać, a z potyczek życia wyciągać cenne lekcje dla siebie. Rozmowy nie było końca. Gosia to prawdziwa gaduła. Z godzinnego wywiadu zrobiło się kilka godzin - skończyłyśmy po północy. Gosia - dusza towarzystwa, wulkan pozytywnej energii. Czerpie z życia to, co najlepsze, kocha życie i ludzi i to da się wyczuć w każdym jej słowie. Stara się dostrzegać tylko te najlepsze momenty. Ceni otwartość, szczerość i uczciwość w relacjach, ale też potrafi przyznać się do błędu. Wytrwała, dąży uparcie do celu, ale zawsze z pełną miłością do otaczającego zespołu, z którym pracuje. Idealistka, która inspiruje, zachwyca, wytycza kierunki. Wszystko, co robi musi być w zgodzie z nią, z tym, co kocha, w to co wierzy. Kocha ludzi, wino i podróże, fotografia to nie tylko jej pasja, a całe życie.
Dlaczego fotografia? Czy od zawsze była czymś, co chciałaś robić?
Małgosia: Zawsze biegałam z aparatem, jak jeździłam na wycieczki szkolne to moje koleżanki przywoziły jedną kliszę, a ja przywoziłam ich 13. Moja mama w ówczesnych czasach wydawała majątek na wywołanie zdjęć. Fotografia to zawsze było moje marzenie. Gdy młodszy syn poszedł do przedszkola zaczęłam szukać pracy (jestem po studiach ekonomicznych (śmiech) dostałam propozycję pracy z sieci handlowej za 920 zł przy towarowaniu sklepu (śmiech).
Poszłam do Urzędu Pracy z pomysłem zdobycia dofinansowania na własne studio fotograficzne - tak bardzo nieśmiale. Pani w Urzędzie była zachwycona pomysłem, ponieważ w obecnym czasie zgłoszenia były głównie z branży beauty, a tu pojawiło się coś zupełnie innego. Biznesplan złożyłam w poniedziałek o 7 rano. Napisałam totalnie od serca - że to od dziecka było moim marzeniem - list był bardzo emocjonalny. I o 8.20 dostałam odpowiedź pozytywną - wielka radość!
I tak to się zaczęło. Trafiłam w nisze, bo fotografów w Polkowicach, w Polsce było naprawdę niewielu. Nie miałam strony, żadnej reklamy, nie było social mediów, jedynie blog, który pozycjonował się automatycznie. I się super rozhulało - mieszkając w Polkowicach miałam 90% klientów z Wrocławia (uśmiech).
Jeśli nie fotografia to...?
Małgosia: Jeśli chodzi o studia to może dziennikarstwo – jestem totalną gadułą (śmiech). Ale poszłam w kierunku finansów i to był błąd. Studiując finanse wiedziałam, że to nie jest mój świat, ale zabrakło mi odwagi by zrezygnować i dotarłam do końca. Mam tytuł magistra finansów, a nigdy nie przepracowałam godziny w tym zawodzie.
Jeśli nie fotografia to miałabym biuro podróży. Kocham podróże, spontaniczność. Jestem duszą organizatorską, lubię planować, zwiedzać ukryte zakątki. Jestem taka niespokojną duszą, nie usiedzę w miejscu... Czasem trzeba mnie zatrzymać.
Opowiedz o swoich 2 projektach: Mint Kids / Mint Light Studio.
Małgosia: Zaczęłam od fotografii rodzinnej, ciążowej, dziecięcej i w pewnym momencie chciałam mieć wpływ od początku do końca jak te sesje wyglądają. Zaczęłam zamawiać ubrania, stylizować dzieci i to się super rozwinęło – każdy detal miałam zaplanowany. Tak jak chciałam. Miałam wpływ na wszystko - nie tylko na sesję fotograficzną, ale na całą scenografię, stylizację.
I wspólnie z moim Maćkiem stworzyliśmy agencję modeli dziecięcych MINT KIDS.
Stacjonujemy w naszym studiu MINT LIGHT STUDIO we Wrocławiu już od ponad 3 lat, a od dwóch wynajmujemy tą przestrzeń również dla innych fotografów, filmowców, influenserów i blogerów. Studio stało się miejscem spotkań ludzi kreatywnych. Powstało tutaj wiele ciekawych projektów, choćby teledysk do klipu Miuosha. Mój przyjaciel Hubert kiedyś powiedział: studio studiem, ale stwórzcie miejsce gdzie ludzie będą chcieli przychodzić do Was, gdzie będzie atmosfera, dobra kawa i ciepłe słowo. I to nam się udało. Podobnie jest na sesjach, bardzo dbam o atmosferę i ci, którzy wracają regularnie to osoby, które wracają nie tylko na zdjęcia - wracają również do nas, do ludzi.
Praca z dorosłymi czy praca z dziećmi?
Małgosia: Do stycznia ubiegłego roku pracowałam głównie z rodzinami, od prawie 2 lat fotografuję również kobiety. Fotografia kobieca daje mi niesamowitą satysfakcję wewnętrza. Żyjemy w czasach gonitwy, zapominamy o sobie, mamy masę kompleksów. Sesja to taki rodzaj autoterapii. Jest taki moment podczas sesji, kiedy modelka stoi już gotowa do zdjęć, w makijażu, w stylizacji i sama do siebie na głos mówi "Jaka ja jestem piękna". To zawsze wzrusza, bo ile razy spotykasz kobietę, która nie tylko tak o sobie pomyśli, ale powie to na głos przy obcych jej osobach? Taka sesja jest już dla mnie gotowa, pełna, już wiem, że to będą dobre zdjęcia. To jest absolutnie magiczne, jak kobiety potrafią się otwierać w trakcie robienia zdjęć i to daje taką satysfakcję, dobrą energię.
Od 1,5 roku fotografuję również modę, tworzę lookbooki dla marek, editoriale, sesje reklamowe. Czuję, że to jest bardzo moje i tu już chciałabym pozostać. Oczywiście rozwój zawsze, ale styl, charakter pracy mam wypracowany.
Czy powiedziałbyś, że masz określony styl / kolor?
Małgosia: Stawiam na naturalność, prostotę. To mnie charakteryzuje. W 100% słyszę, że moje zdjęcia są takie naturalne i o to mi chodzi. Jeśli robię sesję do magazynu, to mogę poszaleć z obróbką, ale zdjęcia rodzinne muszą być naturalne, ponadczasowe. Kiedy wyciągniesz je za 30 lat z szuflady, one muszą być wciąż aktualne. I w tym miejscu chciałabym pozostać. Prostota zawsze wygrywa i będzie zawsze na czasie. I gdy klient mnie pyta o sesję ciążową stylizowaną, to bez cienia irytacji odpowiadam, że nie, takich nie robię. Nie posiadam tiulowych falbaniastych sukienek a bajkowe scenografie to nie moje klimaty. Staram się edukować, że to naturalna fotografia lifestyle jest tą ponadczasową i na takie zdjęcia mogę go zaprosić.
Jaki jest Twój ulubiony projekt, nad którym pracowałeś do tej pory w swojej karierze?
Małgosia: Każdy kolejny projekt wciąga mnie tak bardzo, że staje się tym najważniejszym. Ogromnie cieszy mnie, że nasze dzieci z agencji MINT KIDS są wizytówkami najbardziej rozpoznawalnych marek odzieżowych. Widujemy je na bilbordach, witrynach sklepów w galeriach handlowych. Co więcej, wiele tych zdjęć powstało w naszym studiu i to my byliśmy ich pomysłodawcami i wykonawcami.
Nie mogę powiedzieć, że mam jedną ulubioną. Do każdej sesji podchodzę emocjonalnie. Żeby sesja była naturalna, potrzebne jest wzajemny flow, zaufanie. Bardzo lgnę do ludzi, uwielbiam z nimi rozmawiać, w takiej pracy jak moja to bardzo pomaga. Są takie sesje, które robimy też wspólnie z Maćkiem i to jest super, bo każde z nas ma inne spojrzenie. Maciek jest od spraw technicznych, ja od emocji. Dlatego zdarza się, że ja płynę na fali, bo dana scena mnie zachwyci a to Maciek jest tym, który kontroluje parametry. I słychać "Gosia - pilnuj czasów", "poczekaj" a ja "jest dobrze Maciek" (śmiech). Lubimy razem pracować. Uzupełniamy się i to jest piękne. Każdy z nas wnosi inną wartość. Przy wspólnych sesjach to Maciej robi selekcję zdjęć - ja cierpię przy kasowaniu zdjęć z historią, nawet tych niedoskonałych.
Gdzie szukasz inspiracji? Czy masz jakieś konkretne źródła, osoby/miejsca, które Cię inspirują?
Małgosia: Z magazynów, z filmów, książek, obrazów, zewsząd, nawet ze snów.
Inspirują mnie ludzie, ich emocje, zachowanie. Zdarza mi się kogoś zaczepić na ulicy i rzucić mu komplement "Ale ma Pani niesamowite piegi".
Maciek się ze mnie śmieje, że nie potrafię w spokoju iść przez miasto (śmiech).
Sesja marzeń?
Małgosia: Często wizualizuję, afirmuję, myślę, marzę i spełniam.
Chciałabym robić lookbooki za granicą. Iść bardziej w modę. Parę miesięcy temu powiedziałabym, że chciałabym zrobić warsztaty i proszę jestem już po pierwszych warsztatach, a na jesień planuję kolejną edycję. Mam stały team, z którym rozumiem się bez słów i stawiam dla nas wspólne cele.
Jakich fotografów podziwiasz i dlaczego?
Małgosia: Peter Lindbergh, Annie Leibovitz, Richard Avedon, w Polsce Marta Wojtal.
Prostota i klasyka.
Opowiedz nam o kolorach w swojej sypialni.
Małgosia: Moja sypialnia to kolory ziemi. To minimalizm, drewno, szarości, beże. W takim wnętrzu czuję się najlepiej. I koniecznie lniana pościel, zwłaszcza latem.